Problematyka obozowa doczekała się bogatej literatury, jednak temat przeprowadzania walk bokserskich w obozach koncentracyjnych nie został kompleksowo opracowany. Dlatego warto przeczytać publikację Marty Bogackiej, która jest niezwykłą biografią Tadeusza Pietrzykowskiego – pięściarza, który zdobył tytuł Mistrza Wszechwag obozu koncentracyjnego Auschwitz. Jego nazwisko nie jest znane szerszemu kręgowi Polaków, pamiętają go jednak ci, którzy razem z nim przeżyli obozowe piekło. Nawet kiedy został już wywieziony z Auschwitz, pamięć o nim trwała, co udokumentował pisarz Tadeusz Borowski, który trafił do Oświęcimia w 1943 roku. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu” napisał o Pietrzykowskim: Jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o Numerze 77, który bił Niemców jak chciał”.
Tak sam Tadeusz Pietrzykowski wspominał swoją pierwszą walkę : „Była wolna od pracy niedziela. Przed obozową kuchnią zebrała się duża grupa więźniów. Jeden z nich podbiegł w moim kierunku i krzyknął: «Teddy, chcesz otrzymać kawałek chleba, chodź szybko. Wśród nas jest niemiecki bokser. Szukam kogoś, kto z nim będzie się boksował i go pokona. Zwycięzca w nagrodę otrzyma chleb». Ważyłem 42 kg, lecz zdecydowałem się od razu na walkę. Zobaczyłem doskonale zbudowanego blondyna, trzymającego w rękach rękawice, które używaliśmy zimą podczas pracy. Jak mnie ujrzano, zgromadzeni zaczęli się śmiać, byłem bowiem bardzo chudy. Przeciwnik spytał mnie w języku niemieckim, czy chcę walczyć, odpowiedziałem twierdząco. Doszło do walki, podczas której uratowały mnie moje umiejętności techniczne. Wykorzystując je, skutecznie broniłem się przed atakami o wiele silniejszego i znacznie więcej ważącego przeciwnika. W pewnym momencie Walter Düning opuścił rękawice. Zaprzestał walki i doceniając moją nad nim przewagę zapytał w jakim komandzie chciałbym pracować Odpowiedziałem „Tierpfleger” wiedząc, że tam można zdobyć dodatkowe pożywienie, jak wytłoki buraczane, brukiew i marchew. Otrzymałem ten przydział i odtąd zacząłem zajmować się karmieniem krów i cieląt. Równocześnie stałem się znany jako bokser i toczyłem w obozie oświęcimskim liczne walki z bokserami, których esesmani wyszukiwali w nowo przybyłych transportach, organizując w ten sposób atrakcyjne dla siebie widowiska.”
Jedną z ostatnich walk Tadeusza Pietrzykowskiego w KL Auschwitz było spotkanie z Żydem holenderskim Leu Sandersem, który był mistrzem Holandii w wadze półśredniej: „Jego żona wraz z dziećmi została zagazowana w Brzezince. On sam był bardzo dobrym bokserem i w walkę z nim stoczoną na początku 1943 r., włożyłem wiele wysiłku (…). Zabawiałem meczami bokserskimi esesmanów, wykorzystując swoją pozycję w niesieniu pomocy współwięźniom i nieraz sprawiając pod pozorem sportowej walki «tęgie lanie» przeciwnikom, o których wiedziałem, że jako więźniowie funkcyjni znęcają się nad innymi.”
„Teddy”stoczył w obozie oświęcimskim około czterdziestu pojedynków pięściarskich, chociaż niektórzy podają, że było ich nawet sześćdziesiąt. Prawie wszystkie z nich wygrał.
Zwycięzca Schally Hottenbacha i około dwudziestu innych walk bokserskich stoczonych przez niego w Neuengamme doczekał wolności w Bergen-Belsen, wyzwolony 14 kwietnia 1945 r. przez żołnierzy alianckich. Wkrótce włożył mundur wstępując do 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, gdzie zajmował się organizowaniem zajęć sportowych wśród polskich żołnierzy i gdzie w 1946 r. zdobył tytuł mistrza tej dywizji w wadze lekkiej. Ponadto występował na ringach niemieckich, belgijskich i francuskich, staczając w sumie siedemnaście walk, z których tylko dwie zremisował, a resztę rozstrzygnął na swoją korzyść. Powstała wówczas wśród żołnierzy alianckich legenda o jego stalowej pięści.
Jesienią1946 r. Tadeusz Pietrzykowski wraca do Polski. Powoli żegnał się z ringiem, jakkolwiek nadal odnosił na nim sukcesy. Przeżycia z lat wojny dawały jednak znać o sobie. Odczuwał ciągle skutki pobytu w obozach i cierpiał na różne dolegliwości do końca życia.
W 1959 r. ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i bez reszty oddał się pracy z młodzieżą jako trener, a przede wszystkim nauczyciel wychowania fizycznego. Przyrzekł bowiem sobie kiedyś w piekle hitlerowskich obozów koncentracyjnych, że jeżeli przeżyje ten koszmar, to całe swoje życie poświęci młodzieży – żeby nie musiała walczyć o życie, żeby nie była głodna, żeby była zdrowa i silna, żeby mogła uczyć się i uprawiać sport. Słowa dotrzymał pracując przez dwadzieścia pięć lat w szkolnictwie.
Tadeusz Pietrzykowski zmarł niespodziewanie w Bielsku-Białej 18 kwietnia 1991 r. Jeszcze dwa dni wcześniej uczestniczył w uroczystości na terenie Muzeum Auschwitz – Birkenau.
Ilość stron: 200
Oprawa: twarda
Wymiary: 21,5 x 15 x 2 cm
Waga: 0,370 kg
ISBN: 978-83- 7912- 274- 5
Wydawca: Demart S.A.
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.